Przemysław Filipkowski – Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym Warszawa Praga w Warszawie
Bezkarny V Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego Warszawa Praga Północ
Praca Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym Warszawa Praga – Przemysława Filipkowskiego to w praktyce oddalenie po kolei wszystkich skarg składanych przez zwykłych ludzi po kolei i bez względu na ich zasadność.
W okręgu nadzorowanym przez rzecznika Przemysława Filipkowskiego sędziowie, w przypadku przewinień wobec zwykłych ludzi, są według mnie absolutnie bezkarni i mogą łamać regulaminy oraz prawo do woli. Poniżej przedstawiam absurdy z jakimi spotkałem się w odpowiedziach rzecznika Przemysława Filipkowskiego na moje dwie skargi złożone przeze mnie na sędziny patologicznego V Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego Praga Północ.
Jestem ojcem dwóch małoletnich synów. Synowie zostali mi uprowadzeni przez ich matkę właścicielkę. Mam ustalone sądownie kontakty z nimi ale nie są one realizowane w wyniku utrudniania ich przez matkę właścicielkę oraz V Wydział Rodzinny Sądu Rejonowego Warszawa Praga Północ. Stawiam się na wszystkie kontakty ale dzieci nie są mi wydawane. W ten sposób ze starszym synem nie mam kontaktu od lipca 2017 roku, a z młodszym do grudnia 2017 roku. Wszystko odbywa się przy wsparciu V Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego Warszawa Praga Północ. Postawę V Wydziału Rodzinnego można sklasyfikować jako ewidentne utrudnianie mi kontaktów z synami. W związku z tym skierowałem stosowne skargi do Prezes Sądu Rejonowego Warszawa Praga Północ, która owe skargi przekierowała dalej do Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym Warszawa Praga Przemysława Filipkowskiego.
Sędzia Przemysław Filipkowski to rzecznik dyscyplinarny, który zawsze broni swoich kolegów sędziów, jak ich najwierniejszy adwokat (oczywiście do póki nie podpadną Ministerstwu Sprawiedliwości). Wszystkie zarzuty stawiane, przez takiego przeciętnego Polaka jak ja, rzecznik Przemysław Filipkowski uwala po kolei. Robi to w sposób urągający zdrowej logice i z ostentacyjnym brakiem poszanowania dla inteligencji skarżącego. Poniżej konkretne przykłady:
Dwie sprawy o to samo i brak możliwości zapoznania się z pozwem – prawidłowe wg. rzecznika Przemysława Filipkowskiego.
Zgodnie z art. 445 § 1 Kodeksu postępowania cywilnego, jeżeli sprawa o rozwód jest w toku, nie może być wszczęte odrębne postępowanie o ustalenie kontaktów z dziećmi. Tymczasem sędzia Ewa Jaszewska z V Wydziału Rodzinnego wszczęła sobie taką sprawę na wniosek matki właścicielki. Poskarżyłem się na to do rzecznika Przemysława Filipkowkiego. Rzecznik zarzuty uwalił stwierdzeniem, że sędzia nie wiedziała o toczącej się sprawie rozwodowej. Natomiast fakt, że nie zakończyła sprawy nawet, gdy już ją poinformowałem, rzecznik pominął milczeniem.
W powyższej sprawie nie otrzymałem odpisów pozwu z załącznikami oraz nie zostałem pisemnie pouczony o możliwości odpowiedzi na pozew. Moje pisma o dostarczenie odpisów zostały zignorowane. Otrzymałem je dopiero po kilku miesiącach, po licznych skargach i już po zakończeniu sprawy! Rzecznik dyscyplinarny Przemysław Filipkowski skwitował to stwierdzeniem „Brak wcześniejszego doręczenia tego pisma (pozwu — przyp. autora) nie spowodował żadnej szkody i nie miał znaczenia dla rozstrzygnięcia.” Według rzecznika Przemysława Filipkowskiego brak możliwości przeczytania pozwu i ustosunkowania się do niego nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy i nie powoduje żadnej szkody. O Matko, co za bzdura!
Siedmiokrotne przekroczenie kodeksowego terminu – słuszne wg. rzecznika dyscyplinarnego.
Zgodnie z art. 737 Kodeksu postępowania cywilnego „Wniosek o udzielenie zabezpieczenia podlega rozpoznaniu bezzwłocznie, nie później jednak niż w terminie tygodnia od dnia jego wpływu do sądu, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej.” Tymczasem sędzia Magdalena Mikłas z V Wydziału Rodzinnego Pragi Północ pozostawiała mój wniosek o zabezpieczenie bez rozpatrzenia przez 49 dni. Ustawowy termin na rozpatrzenie wniosku o zabezpieczenie przekroczyła siedmiokrotnie. Po tym okresie czasu uznałem wniosek za nierozpatrzony i go wycofałem, gdyż wykorzystywany był ewidentnie do blokowania rozpatrzenia całej sprawy. Rzecznik Przemysław Filipkowski nie dostrzegł jednak tu naruszenia prawa. Uwalił mój zarzut w następujący sposób: „sam Pan wycofał ten wniosek a więc uznał, że nie był potrzebny„. Podążając za logiką rzecznika Przemysława Filipkowskiego, jeżeli Sąd po tysiąckroć przekroczy Wam kodeksowy termin na rozpatrzenie wniosku i w końcu wycofacie ten wniosek żeby odblokować sprawę, to znaczy że Wasz wniosek był bez sensu bo sami go wycofaliście. Sąd więc słusznie go olewał.
Wynoszenie dokumentacji sądowej poza oficjalną procedurą – nie stanowi uchybienia według rzecznika Przemysława Filipkowskiego
Jako ojciec, który nie pogodził się z uprowadzeniem dzieci i dyskryminacją ojców w polskim społeczeństwie, jestem wrogiem numer jeden dla szowinistycznego V Wydziału Rodzinnego Pragi Północ. Wydział ten, dla takich jak ja, ma specjalną kurator Agnieszkę Hac z I Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej ds. rodzinnych. Pani kurator Agnieszka Hac 18 lat życia przepracowała w policji kryminalnej i we współpracy ze służbami specjalnymi. Na zlecenie wydziału rodzinnego zorganizowała przeciwko mnie prowokację, która zakończyła się skazaniem mnie z kodeksu karnego przez VIII Wydział Karny Sądu Rejonowego Praga Północ. Chodziło o naruszenie miru, gdy wszedłem do mieszkania własnych dzieci by się z nimi przywitać.
Pani policjant kurator Agnieszka Hac, bez żadnego wniosku policji lub prokuratury, samowolnie wynosiła sobie z sądu notatki kuratorskie z przebiegu moich kontaktów z synami i zanosiła te notatki do koleżanek z policji. Działo się to poza oficjalnym obiegiem dokumentów i bez jakichkolwiek oficjalnych wniosków sądowych, prokuratorskich czy policyjnych. Działania pani kurator ze służb specjalnych Agnieszki Hac były nadzorowane i zapewne inspirowane przez sędzię Magdalenę Mikłas. Na owe „nadzorowanie” przez sędzię Magdalenę Mikłas wynoszenia dokumentacji sądowej na mój temat, poza oficjalną procedurą, złożyłem skargę do rzecznika Przemysława Filipowskiego. Rzecznik Przemysław Filipkowski uwalił te zarzuty następująco: „Brak jakichkolwiek przesłanek do przyjęcia, że w sprawie sędzia Magdalena Mikłas sprawowała niewłaściwy nadzór. Przekazanie notatek kuratorów do prokuratury dla potrzeb sprawy karnej nie stanowi żadnego uchybienia” Szlak mnie trafia jak coś takiego czytam. To typowe udawanie, że się nie zrozumiało. Wyraźnie pisałem rzecznikowi, że notatki zostały wyniesione bez żadnego wniosku prokuratury czy policji. Kurator Agnieszka Hac, pod nadzorem sędzi Magdaleny Mikłas, któregoś dnia schowała te dokumenty prywatnie do torebki i zaniosła do konkretnych koleżanek z policji. Nie do żadnej prokuratury, tylko do koleżanek, które zna osobiście. Pan rzecznik z pewnością dobrze to doczytał w mojej skardze. Jak widać, rzecznik dyscyplinarny Przemysław Filipkowski, gdy braknie argumentów, sięga po metodę udawania, że nie doczytał lub inaczej zrozumiał.
Według Rzecznika Przemysława Filipkowkiego sędzia skazany za spowodowanie śmierci i utratę zdrowia może sobie dalej orzekać w sprawach karnych.
Sędzia rzecznik dyscyplinarny Przemysław Filipkowski zamiast oskarżać sędziów to jest ich gorliwym obrońcą, nawet gdy są skazywani na kary pozbawienia wolności. W sieci znalazłem ciekawy przykład takiego działania rzecznika Przemysława Filipkowskiego. Opisano tam, jak to sędzia Artur J. spowodował wypadek drogowy, w którym zginęła starsza kobieta, a kolejna osoba utraciła zdrowie. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał sędziego Artura J. na 2 lata więzienia w zawiasach oraz nawiązkę dla pokrzywdzonego w astronomicznej wysokości ułamka pensji sędziego czyli 4 tys. zł (!!!) Potem Sąd Apelacyjny w Warszawie ukarał sędziego karą złożenia z urzędu. Wtedy wkroczył rzecznik Przemysław Filipkowski i wystąpił sam z siebie o złagodzenie kary złożenia z urzędu dla sędziego Artura J. Uznał widocznie, że spowodowanie śmierci starszej kobiety i pozbawienie zdrowia kolejnej osoby to nie jest rażące naruszenie prawa przez sędziego. A może Artur. J zrobił to w ramach niezawisłości sędziowskiej? Ponadto rzecznik Przemysław Filipkowski jest jak widać zdania, że po odbyciu kary więzienia, a nawet i przed jej odbyciem, karany sędzia może sobie dalej orzekać.
Fasadowi rzecznicy dyscyplinarni sędziów
Instytucja rzecznika dyscyplinarnego sędziów to w polskich realiach totalna lipa. Nie robią oni dokładnie niczego by dyscyplinować sędziów w sprawach zwykłych ludzi. Wszystko jest totalnie uwalane en bloc lub po kolei. O istnieniu rzeczników dyscyplinarnych dowiadujemy się dopiero, gdy, któryś sędzia podpadnie Ministerstwu Sprawiedliwości. Wtedy nawet najmniejsze uchybienie jest traktowane z całą surowością i w trybie nagłym. Jeżeli nie jest się wysoko postawionym urzędnikiem Ministerstwa Sprawiedliwości to szkoda pisać skargi do rzeczników dyscyplinarnych, takich jak rzecznik Przemysław Filipkowski, bo taki rzecznik nie zajmuje się naruszeniami dyscypliny sędziowskiej w sprawach zwykłych ludzi. W sprawach zwykłych ludzi rzecznik dyscyplinarny Przemysław Filipkowski ma zawiązane oczy niczym Temida.
Obecnie w zasadzie nie ma żadnych praktycznych możliwości dochodzenia w jakikolwiek sposób swoich praw w przypadku krzywdy wyrządzonej nam przez sądownictwo polskie. Instytucja rzecznika dyscyplinarnego to lipa. Niestety również Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu to fasadowa instytucja, która według statystyk odrzuca 99% skarg. Jesteśmy więc całkowicie bezbronni wobec ewentualnej przemocy ze strony wymiaru sprawiedliwości.
Przemysław Filipkowski zasłynął ostatnio z tego, że jako jedyny zgłosił zdanie odrębne do orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Warszawie przywracającego sędziego Igora Tuleyę do orzekania. Zbigniew Ziobro nagrodził go za to drugą kadencją na stolcu rzecznika dyscyplinarnego.